Kościsko / Autor: Karol KaeReL Kalinowski / Wydawnictwo: Kultura Gniewu

Recenzja: Anna Kaszuba-Dębska



Muszę przyznać, że z ogromnym zaciekawieniem sięgnęłam po tę pozycję. Zdradzę też, że miałam ku temu całkiem prywatne powody. Po pierwsze dlatego, że Kościsko zostało nominowane do wręczanej po raz pierwszy nagrody im. Ferdynanda Wspaniałego dla Najlepszej Książki dla Dzieci 2016 roku, przyznawanej w ramach Festiwalu Literatury dla Dzieci, z którym wiele mnie łączy. Po drugie decyzją kapituły zwyciężyło, a na ręce autora Karola Kalinowskiego trafiła ceramiczna statuetka psa Ferdynanda, którą pieczołowicie lepiłam z gliny, starając się jak najlepiej oddać rysy tego znanego bohatera kernowskich psich opowieści. Było mi naprawdę bardzo miło, kiedy podczas gali, przy gromkich oklaskach i dziecięcej wrzawie, autor trzymał statuetkę Ferdynanda, a ja pośród tłumu dzieci i rodziców z błogością wsłuchiwałam się w słowa laudacji, które brzmiały mniej więcej tak:

Dlaczego Kościsko?

Bo dobra.

Bo wciągająca.

Bo komiks, a tych ciągle mało.

Bo jest czarno biała, a budzi kolory.

Bo straszy tam, gdzie powinna straszyć i śmieszy tam, gdzie powinna śmieszyć.

Bo Jaćwież i jej mity.

Bo jest w niej biblioteka, a biblioteki są najważniejsze.

Bo superman się przejadł, a leszy nie.

Bo czytać ją mogą i mali, i duzi.

Bo traktuje czytelnika poważnie, nie dydaktyzuje, nie poucza.

Bo mimo tego jest mądrą książką o ważnych rzeczach.

Bo bardzo, bardzo dobra.

 

 

Na pierwszy rzut oka Kościsko to mała, niepozorna, kwadratowa książeczka. Skrywa jednak w swoim wnętrzu naprawdę niebanalny, autorski świat, pełen dziwacznych stworów, rysowanych oryginalną kreską z dużą dozą poczucia humoru. Czytałam i oglądałam tę baśniowo-strachowość  z przyjaznym uśmiechem, ale też ze wzruszeniem, bo zarówno w sferze rysunkowej, jak i scenariuszowej, narracja opowiedziana jest tu w sposób mistrzowski.

 

 

Kościsko to książka-komiks wielu kontekstów, począwszy od słowiańskiej mitologii i jej bohaterów takich jak chochliki, duchy, demony, upiory, umrzyki, czy wąpierze, po współczesne technologie (telefony komórkowe), elementy z dziedziny historii sztuki (pokój z obrazu Van Gogha), czy świata popkultury (postać Darkuli, Lorda Vadera ze Star Warsów). Ta wielokontekstowa plątanina treści podszyta znakomitym humorem i rewelacyjny twór dla czytelników w każdym wieku. Szczególnymi szczęściarzami mogą czuć się pary ojciec i syn, bo właśnie w takiej kompilacji znajdujemy głównych bohaterów opowieści.

 

 

Pewnego razu Karol (ojciec) w poszukiwaniu pracy przybywa wraz z Maxem (synem) do na pozór cichego, prowincjonalnego miasteczka. Otrzymuje posadę w lokalnej bibliotece, w której, jak się szybko zorientuje, książki wypożyczają drakulopodobni czytelnicy. Wynajmuje pokoje w kamienicy zarządzanej przez dziwną, uroczą starszą panią, która ceni sobie przede wszystkim święty spokój (na cmentarzu). Karol ma nadzieję, że tu w Kościsku przeżyje z synem ostatnie miłe chwile dobiegającego końca życia, choć nie zdradza przed synem swej mrocznej tajemnicy. Niespodziewanie jednak zakochuje się (i to z odwzajemnieniem) w uroczej długo i czarnowłosej dziewczynie, która okazuje się demonem, zwykle rozszarpującym takich śmiertelników jak on i Max. Ten z kolei zaprzyjaźnia się z łobuzującymi upioropodobnymi chłopcami z trzystuletnim stażem.

Wszystko wygląda tu nieco tajemniczo, ale początkowo nie budzi u nowo przybyłych większych podejrzeń. Kościsko jest odrobinę dziwne, trochę upiorne i nikt nie jest tym, za kogo się podaje, bo Kościsko to pierwsze nieludzkie miasteczko. Ale więcej już nie zdradzam, bo bez względu na to ile ma się lat, warto poznać tę uroczą historię z pogranicza słowiańskiego fantazy i non fiction, którego częścią jest wpleciony wątek nieuleczalnej choroby i śmierci.

 

 

Ten komiks to piękny obraz świata, wykreowany przez twórczą graficzno-literacką wyobraźnię z ciekawymi wątkami, oryginalnymi postaciami, inteligentnym scenariuszem, który wciąga czytelnika, jak dobry film noir, na niemal wszystkich dwustu stronach książki. Chciałoby się czytać jeszcze, więcej i więcej. I może kiedyś będzie ku temu okazja, bo wiele wątków Kościska zasługuje na rozwinięcie w kolejnych odsłonach komiksowych.