CO TO JEST HARD BOP?

Historia Muzyki dla nastolatków



Hard bop


Bebop i cool jazz były to nurty postępowe. Zarówno jeden jak i drugi, za daleko posunął się w swojej nowoczesności. Głównym problemem 
obydwu tych podgatunków jazzu był zbyt daleko idący eksperymentalizm i niczym nieskrępowana wolność artystyczna, która nie zawsze trafiała do większej ilości odbiorców. Bebop, mimo, że opierał się na tradycyjnych wzorcach, dla wielu słuchaczy był za bardzo inwazyjny i przekombinowany. Cool natomiast, w swoim przesadnym wyrafinowaniu, w ogóle nie pasującemu do idei muzyki rozrywkowej, kompletnie zapomniał o swoich negro-amerykańskich korzeniach.  
Historia sztuki ma to do siebie, że sąsiadujące ze sobą epoki często stoją ze sobą w opozycji. Tak było w przypadku bebopu i cool jazzu, i tak się również dzieje w przypadku następującego po nim hard bopu. 

Wbrew temu co sugeruje nazwa, hard bop wcale nie jest bardziej “hard” niż bebop. Przynajmniej nie w takim sensie jak hard rock jest bardziej “hard” od rockaHard rock jest od tradycyjnego rocka cięższy, szybszy, ostrzejszy i bardziej agresywny, natomiast tutaj sytuacja jest odwrotna. Hard bop stara się kontynuować tradycję bebopu nie popełniając przy tym jego błędów, dzięki czemu w wielu aspektach jest od niego dojrzalszy. Jest ekspresywny, ale nie przerysowany, jest wyrafinowany, ale nie trudny w odbiorze. Pierwsi jego przedstawiciele to żyjący weterani bebopu na czele z perkusistą Maxem Roachem i saksofonistą Dexterem Gordonem

 

 

Kiedy chcemy przygotować jajko, możemy to zrobić na miękko albo na twardo. Jajko na miękko charakteryzuje się tym, że żółtko w środku nie jest do końca ścięte i prezentuje się w formie lepkiej, rozbełtanej cieczy. W przypadku jajka na twardo, zarówno białko, jak i żółtko są całkowicie ścięte, dzięki czemu łatwiej się za takie jajko zabrać. Kiedy jednak z jakiegoś powodu decydujemy się na opcję numer jeden, musimy uważać, aby podczas rozbijania białka, żółtko nie wyleciało nam na obrus. Osoba, która takiego jajka nigdy nie obsługiwała, może mieć nawet niemałe problemy z tym, aby bez szkody doprowadzić je do końca. Jajko na twardo natomiast, możemy podać absolutnie każdemu z pewnością, że podczas jedzenia się do niego nie zniechęci. Niezależnie od tego, którą kuchnię lubimy bardziej, faktem jest, że wersja “hard” jest o wiele bardziej przystępna od wersji “soft”. W pełni uformowane jajko jest łatwiej skonsumować niż takie, które z każdym ruchem łyżki wymyka nam się spod kontroli. Wynika to z tego, że po prostu dłużej gotowało się w wodzie. Tak właśnie wygląda sprawa z bebopem i hard-bopem

hard-bopie, wiele elementów dzieła zostaje uproszczonych. Zaawansowane harmonie ustępują miejsca tym bardziej podstawowym, a frazy opierają się na większej repetycyjności. Większą rolę zyskała natomiast rytmika oraz aranżacja. Tematy standardów są z reguły oryginalne, a ich wykonanie przyjęło bardziej konsekwentną formę. Poza samą improwizacją, liczyło się również to, aby tematy były w ciekawy sposób przeprowadzone i żeby forma utworu nie była za bardzo jednostajna. Stosowano w tym celu różnego rodzaju harmonizacje, homofonizacje, akcenty sekcyjne, zmiany tempa, czy nawet samego feelu. Praktyka wykorzystywania rytmów latynoskich czy też afrykańskich była na porządku dziennym. Często stosowano taki zabieg, że na formie AABA albo ABAC części kontrastowe były umieszczane w innym feelingu niż reszta. Dominują tempa umiarkowane, aczkolwiek te zawrotnie szybkie również się zdarzają. Typowy skład zespołu to podobnie jak w bebopie saksofon, trąbka, fortepian, perkusja i bas. Główne ośrodki hard-bopu to przede wszystkim Nowy Jork, Filadelfia, oraz Detroit. 

Głównym hasłem nowego nurtu był powrót do korzeni. Można by powiedzieć, że hard bop to taki jazzowy neoklasycyzm. Sam w sobie raczej nie wprowadza zbyt wielu nowości. Zamiast tego wyciąga wnioski z przeszłości i starannie wykorzystuje zdobycze poprzednich pokoleń, konsekwentnie opierając się na tradycyjnych ideałach piękna. Ciekawym zjawiskiem towarzyszącym hard bopowi był tak zwany afrocentryzm, czyli obecna wśród afroamerykanów tendencja do kultywowania rodzimej czarnoskórym obywatelom Stanów tradycji afrykańskiej, połączona z modą na przekonwertowywanie się na islam.

Jazz od samego początku dawał afroamerykanom silne poczucie własnej tożsamości i odrębności kulturowej. W latach pięćdziesiątych oraz sześćdziesiątych, jego znaczenie wzrasta o tyle, że jest to okres największej aktywności Ruchu Praw Obywatelskich, dążącego do zniesienia segregacji rasowej w Stanach Zjednoczonych. Czarnoskórzy jazzmani, którzy cieszyli się wtedy ogólnoświatową sławą, stanowili najlepszą wizytówkę dla  mas czarnoskórych obywateli ubiegających się o równouprawnienie.

W skrajnych przypadkach, afrocentryzm łączył się z przekonaniem, wedle którego czarni są rasą wartościowszą moralnie, górującą nad zepsutym społeczeństwem białych. Czasem nawet afrocentryści ocierali się o rasizm. 

Ze znanych muzyków najlepszym przykładem afrocentrysty jest perkusista o imieniu Art Blakey pochodzący z Pensylwanii. 

 


W latach 40 grał w zespołach Mary Lou Williams, Billiego Ecstine’a i Fletchera Hendersona. W roku 1948 wyjechał do Afryki, gdzie poznał klimaty tamtejszej muzyki ludowej. Po rocznym pobycie na Czarnym Kontynencie zdecydował się na przejście na islam i przyjęcie imienia Abdullah Ibn Buhaina. Jego największe osiągnięcia łączą się z działalnością zespołu The Jazz Messengers, który założył w 1954 roku. Jazz Messengers to jeden z najważniejszych zespołów w historii jazzu, a Blakey to jeden z najlepszych liderów i edukatorów. Spod jego ręki wyszło ponad czterdziestu wybitnych muzyków, którzy w późniejszych latach mieli bardzo solidny warsztat do tego, aby pójść własną drogą i rozpocząć karierę solową.

 

Przez Jazz Messengers przewinęli się między innymi Wayne Shorter, Freddie Hubbard, Curtis Fuller oraz Benny Golson, a w późniejszych latach bracia Wynton i Branford Marsalisowie. Blakey prowadził swój zespół przez trzydzieści pięć lat, aż do swojej śmierci na początku lat dziewięćdziesiątych. 


The Jazz Messengers nigdy by nie powstało, gdyby nie obecny w jego pierwszym składzie pianista Horace Silver, prekursor stylów jazz-funk oraz jazz-soul. W swojej muzycznej filozofii dążył do osiągnięcia równowagi pomiędzy duszą, ciałem i umysłem.

 

 

Dusza symbolizowała u niego emocje, ciało energię, a umysł intelekt. Podobnie jak Blakey, mocno czerpał z muzyki ludowej, zwłaszcza z bluesa oraz z gospels. Eksperymentował w zakresie formy oraz akordyki. Wykorzystywał atonalność. Powiedział kiedyś, że najtrudniejszą dla niego rzeczą jest uczynić muzykę prostą.

 

 

Kolejnym, który łączył jazz z innymi gatunkami był niewidomy pianista i wokalista Ray Charles, osoba reprezentatywna zarówno dla jazzu, jak i muzyki gospel. Charles jako dziecko nasłuchał się gospels w baptystowskim kościele. Potem połączył to z bluesem i ze świeckimi tekstami, w efekcie czego wyszło mu coś co dzisiaj określamy mianem R&B

 

 


Mimo, że jego muzyka nie jest typowo jazzowa, to pełni on funkcję pomostu pomiędzy hard-bopem a innymi gatunkami muzyki popularnej. 
Jednym z największych fenomenów młodego pokolenia był w tamtym czasie trębacz Clifford Brown

 

 


Początkowo również związany z Blakeyem, zaś najbardziej znany ze swojej współpracy ze wspomnianym perkusistą bebopowym Maxem Roachem.